Wiele tytułów gier obchodzi swoje 20, 25 lub nawet 30-lecie. Nawet nowsze tytuły, które mają po kilka części i rozdzielają się na jedną lub dwie generacje konsol. A jednak mimo to wszystko rzadko która gra opowiada ciągłą historię. Oczywiście większość marek posiada podobne elementy historii i często grywa się tam podobnymi postaciami. Trylogia Mass Effect jest inna, nie tylko kierujemy jedną postacią przez wszystkie trzy części to dodatkowo każda podjęta decyzja – od pomocy pojedynczej osobie do sprowadzenia śmierci na miliony – jest pamiętana i ma wpływ na historię.
Shepard i załoga SSV Normandy
Każda kolejna odsłona korzysta z zapisków poprzedniej gry, aby przenieść wszystkie ważne decyzje, interakcje i związki z bohaterami niezależnymi oraz fakt czy dana postać nie została przypadkiem uśmiercona. Możesz wcielić się w żeńską lub męską wersję protagonisty – Komandora Sheparda (Commander Shepard). Jedyną różnicą między nimi jest głos bohatera oraz dostępne związki miłosne. Interakcje i dialogi z drużyną są w miarę proste i nie wnoszą specjalnej głębi. Ten typ dialogów można spotkać w wielu filmach o podobnym stylu, a jednak ich obecność zmienia wszystko. Pozwala naprawdę zżyć się z towarzyszami do tego stopnia, że w ostatniej części ciężko się z nimi rozstać. Wkrótce nie czekamy na przepakowane akcją misje tylko na przerwy między zadaniami i możliwości poznania historii załogi.
Mass Effect 1
Historia rozpoczyna się niepozornie, główny bohater jest na ostatnim etapie kwalifikacji przed dołączeniem do grupy SPECTRE (SPECial Tactics and REconnaissance) czyli najlepszych agentów specjalnych galaktyki, ręcznie wybranych i obdarzonych ogromnym autorytetem przez radę Cytadeli (stacja kosmiczna, na której przebywają przedstawiciele władz wszystkich ras galaktyki). Jednak podczas ostatniego testu wydarza się coś niespodziewanego. Inny agent przechodzi na ciemną stronę i morduje innego przedstawiciela SPECTRE. Otrzymujemy zadania zatrzymać go i sprowadzić przed radę. Podczas ścigania go po całej galaktyce odkrywamy najmroczniejsze tajemnice tego uniwersum, które mogą doprowadzić do zagłady całego inteligentnego życia. Pierwsza część miała wyraźnie zaznaczone mocne cechy RPG, rozwój postaci skupiał się na rozdawaniu punktów w kilkunastu umiejętnościach, nie tylko głównego bohatera, ale również kompanów. Trzeba również zarządzać ekwipunkiem drużyny oraz modyfikacjami broni i pancerzy. W kolejnych częściach zostało to bardzo mocno uproszczone.
Mass Effect 2
W drugiej części postacie mają tylko kilka umiejętności, które różnią się zależnie od klasy postaci. Nawet wtedy korzysta się jedynie z jednej lub dwóch ponieważ umiejętności – w przeciwieństwie do Mass Effect 1 – dzielą wspólny globalny czas ładowania. Historia drugiej odsłony poszła raczej w bok niż do przodu. Gra skupia się na ludzkiej organizacji do tajnych zadań specjalnych Cerberus oraz tajemniczych obcych, którzy porywają całe ludzkie kolonie znajdujące się na obrzeżach strefy wpływów zjednoczonych rządów Cytadeli. Nie znaczy to, że grywalność jest zła. Wręcz przeciwnie – gruntowne zmiany w systemie walki oraz ograniczenie niepotrzebnych umiejętności sprawiło, że starcia z przeciwnikami stają się jeszcze bardziej dynamiczne.
Mass Effect 3
Ostatnia odsłona tej trylogii wróciła na ustawiony kurs i opowiada o najeździe inteligentnych maszyn na naszą galaktykę. Żniwiarze (Reapers) zbierają inteligentne życie i przetwarzają je na bezmyślne stworzenia wykonujące ich rozkazy. Głównym celem Mass Effect 3 jest zbieranie aktywów wojennych w postaci żołnierzy, statków, lekarzy, specjalistów, zapasów i informacji. Jeśli chodzi o mechanikę gry to jest to ulepszona wersja drugiej części. Zakończenie serii było prawdopodobnie nieporozumieniem po stronie projektantów. Cała trylogia opiera się na wyborach i ich konsekwencjach, a na sam koniec dostępny jest tylko wybór A, B i C niezależnie od wcześniej dokonanych wyborów.
Downloadable content – DLC
Trylogia Mass Effect posiada wiele dodatków DLC jednak jeden jest zdecydowanie warty wyróżnienia. DLC Cytadela, bo o nim mowa, jest przez wielu uważany za prawdziwe zakończenie serii. Jest to oficjalne pożegnanie z załogą statku SSV Normandy, pełne humoru i odpoczynku od typowego “Wszyscy zginiemy”. Świetna historia, niezwykłe doświadczenia, niezapomniane postacie i całkiem niezły system walki sprawia, że cała trylogia mimo pojedynczych niedociągnięć jest godna polecenia.
Najnowsze komentarze